Doktor Iwona Manikowska uwielbia sztukę, co nie powinno nikogo dziwić. Przecież zajmowanie się medycyną estetyczną wymaga artystycznej duszy i poczucia estetyki. Kto może wiedzieć więcej o pięknie, niż osoba, która obdarowuje nim innych? Dzisiaj dr Manikowska zdradzi, co sama robi dla swojej skóry, czyli bez jakich kosmetyków i zabiegów nie mogłaby żyć.

“W styczniu, na początku karnawałowych imprez, tuż przed Chińskim Nowym Rokiem, który celebruję wraz z moim Przyjacielem z Korei (w tym roku wypadał on 25.01 o godzinie 12.59, jest to Rok Metalowego Szczura) nie mogłabym obejść się bez lasera frakcyjnego CO2. Dzięki niemu skóra jest jędrna i wygładzona, co znakomicie poprawia jej wygląd” – mówi dr Iwona Manikowska i dodaje, że zabieg ten wykonuje także na początku października, żeby zregenerować skórę po lecie oraz w jej ukochanym miesiącu – maju, aby w ten sposób przywitać wiosnę.

“Po każdym zabiegu z użyciem lasera frakcyjnego CO2 robię sobie mezoterapię preparatem Hyalift Pro hiszpańskiego producenta Aesthetic Dermal. Jest to najlepszy preparat do głębokiej mezoterapii, jaki można było wymyślić. Można połączyć go z dowolnym usieciowanym kwasem hialuronowym o średniej gęstości i podać igłą w 8 punktów na twarzy – na każdy policzek, nie zapominając o skroniach i brodzie ( 8 ukłuć na 1 połowę twarzy) cieniutką igłą 3 razy w roku, co czyni ten zabieg kompletnie bezbolesnym. Efekty takiej mezoterapii są naprawdę rewelacyjne i zdecydowanie nie mogłabym bez niej żyć”.

Dr Manikowska w ten sposób “odmładza” kolagen i elastynę w skórze, a także stymuluje ją do produkcji młodych i zdrowych włókien. W skład Hyalit Pro wchodzi kwas hialuronowy, który jest niezastąpiony w nawilżaniu i regeneracji skóry.

Kwas hialuronowy to także ulubiony preparat dr Iwony na drobne zmarszczki –

“Kwas hialuronowy Teosyal Redensity sprawiam sobie, jako prezent urodzinowy. Stosuję go na twarz, szyję i pod oko. Efekty są bardzo naturalne, czyli takie, jak uwielbiam najbardziej. Dlatego ten sam kwas hialuronowy używam w mojej klinice Happy Clinic. Klientki są zadowolone i mnie to niezmiernie cieszy”.

“Nie zapominam też o dłoniach. Raz w roku – jesienią lub na początku zimy robię peeling. Wybieram preparat Easy Phen Very Light. Dlaczego go tak lubię? Bo zastępuje aż 6 zabiegów innymi peelingami, a ja jestem bardzo aktywna i nie mam czasu na gojenie się po każdym z nich” – dr Iwona uśmiecha się i dodaje, że regularnie odżywia je także niemieckim kwasem hialuronowym Hyacorp (zimą, kiedy grzeją kaloryfery), a pielęgnuje kremem Gehwol, który także zawiera kwas hialuronowy. “Jestem też znana z wielkiego zamiłowania do anti-aging, dlatego ten sam peeling stosuję na szyję i dekolt po każdej zimie i lecie” – dodaje także, że po każdym z nich karmi swoją skórę lift boosterem. I podkreśla, że robi to wyłącznie dla siebie, bo wszystkie zabiegi medycyny estetycznej wpływają też na samopoczucie. A co z kosmetykami?

“Kosmetyki uwielbiam” – wyznaje dr Manikowska. “Zwłaszcza nawilżający Advanced Filler od Teoxane dla skóry suchej, który stosuję na twarz i szyję. Jest to magia kwasu hialuronowego zamknięta w 30 ml buteleczce” – stawia ją na stoliku, a obok niej tubkę z kolejnym kosmetykiem. – “Dekolt się nie załapuje. Dla niego wybieram krem-lek apteczny, czyli Cold Cream od Avene, który nawilża i chroni skórę” – mówi i podkreśla, że stosuje go dużo i systematycznie, zawsze rano i wieczorem. “Za to nie mam specjalnego kremu pod oczy. Pasuje mi po prostu Advanced Filler. Nigdy nie miałam po nim alergii, ani nadwrażliwości”.

“Nie mogę nie wspomnieć też, że kocham serum z witaminą C i stosuje je przez całą zimę i wiosnę. Za to latem i jesienią wybieram witaminę E” – doktor dodaje, że ma tutaj kilku swoich faworytów, a kupuje ich w zależności od nastroju. “To tyle z codziennych kosmetyków. Jest jeszcze makijaż. Tutaj tylko BB Givenchy lub BB Shiseido, ponieważ jestem zakochana w makijażu mineralnym. Do tego trochę pudru sypkiego w kolorze 01 od Sisleya i odrobina różu Laury Mercier. Cień nude od polskiego Inglota” – dr Manikowska przyznaje, że bez naturalnej paletki tej marki nie wyobraża sobie życia. “Kolejny must have to wodoodporny tusz do rzęs Sin Skin – świetna, ukochana polska marka. Na wieczór mam go w kolorze Feeling Green. Został mi  z limitowanej letniej kolekcji” – doktor zdradza, że niezbędny jest też błyszczyk. “Na co dzień nowy bardzo odżywczy od Sin Skin, a na kolację lub imprezę z kolorem od Sisleya”.

To kosmetyki na co dzień, a co ze specjalnymi okazjami?  “Daje się pomalować wyłącznie do sesji zdjęciowych np. na www.manikowska.eu i wielkie wyjścia… własnymi kosmetykami. Malują mnie 2 młode dziewczyny przed 30-ką. Jedną z nich jest tajemnicza Magda, która zawsze uważnie słucha, o co proszę i nie nakłada na mnie tony fluidów i pudrów. Za to pozwalam jej na mocne Smokey Eye.”

 

kosmetyki Iwona Manikowska

fot. Beata Michalczyk